Jako że właśnie zaczęła się wiosna, pora na odgrzebanie jednej historii z minionej zimy. Jakiś czas temu w piątek, siedząc na fotelu u fryzjerki i słuchając jak zawsze ryczącego w tle RMF FM, usłyszałem że dzisiaj (17 stycznia) rozpoczyna się pierwsza tura ferii zimowych.
Oznacza to nic innego jak zimowe Podhale starter pack - tłumy ludzi w Zakopanem i każdej innej górskiej miejscowości gdzie jest wyciąg. A nawet tam gdzie ich nie ma. Dzikie korki na S7 na południe od Krakowa w każdy weekend. Momentalnie pomyślałem sobie "jak to dobrze, że aktualnie ciągnę na oparach hajsu i w żadne góry się nie wybieram". A następnie przypomniałem, że przecież w tym miesiącu zaliczyłem wyjazd, który w mojej ocenie zostawia taką opcję daleko w tyle.
To polskie morze zimą
Pomysł na pierwszy rzut oka może wydawać się co najmniej oryginalny. Po co jechać tam zimą, skoro jest zimno i się da się kąpać? (tak jakby latem się dało xd). Cóż tam niby można wtedy robić?
Pierwsza sprawa - Bałtyk wciąż tu jest. To nie namiot Tyskie 20x40m, zwijany z końcem sierpnia, gdy ostatni mieszkańcy Polski powiatowej wsiądą w swoje Audi z 1.9 TDI i wrócą z urlopów do domu. A dla mnie to przecież lepiej, że ich tu nie ma. Można w spokoju spacerować plażą czy lasem, słuchać fal i wąchać sosnę - a wszystko to bez potykania się o czyjeś dzieci i kłótnie małżeńskie.
Bałtyk remastered
Polskie wybrzeże ma zupełnie inny charakter gdy z otoczenia znikną wszelkie wytwórnie zbędnych bodźców. Bałtyk pokazuje wtedy swoją rzadko oglądaną, niekomercyjną twarz, staje się taki... osobisty? Idziesz sobie przez solidnie uklepany mokry piasek i cała plaża jest dla ciebie. W zasięgu wzroku nie ma absolutnie nikogo i niczego co mogłoby przeszkodzić nam w spacerze. Przejdziesz dystans typu 4 km i spotkasz po drodze 3 osoby. Powodzenia z takim wynikiem w Tatrach i nie tylko. Wspaniały debodźcing, polecam.
Północne walory
Przyjemnym dodatkiem jest także dzień dłuższy niż na południu kraju. Te dodatkowe pół godziny łatwo zauważyć po teleportacji z południowej Polski. Wprawdzie odbywa się to kosztem późnego wschodu (początkiem stycznia robi się jasno w okolicach 8 rano), ale to dobry interes. Zresztą raczej nie jedzie się tam by wstawać jak do pracy w urzędzie.
Cieszy także bardzo świeże powietrze - owszem, potrafi tutaj wiać, ale to uczciwa cena za brak niskiej emisji jak z Podhala. Na deser mamy niesamowicie długie zachody słońca, które w niezaburzonym niczym krajobrazie wyglądają zjawiskowo.
Morski sen zimowy
Nad polskie morze warto się wybrać w styczniu także z innego powodu. To niepowtarzalna okazja by zobaczyć wymarłe wariatkowo wakacyjne. Puste gastro-aleje z kostki brukowej, rzędy zasuniętych rolet, pierdolniki kryjące się za zwiniętymi parasolami i nielicznych lokalsów żyjących w tempie x0,25. Kontrast między głośnymi napisami na fasadach sezonowych lokali, a ich aktualnemu zamknięciu na 4 spusty.
Nie oznacza to jednak, że musimy jechać tam z całym bagażnikiem jedzenia, kuchenką turystyczną i zapasem wody pitnej. Jeśli chcemy zjeść cos ciepłego, to nawet w styczniu znajdą się z 2-3 otwarte knajpy (mowa o mniejszej miejscowości). Choć obiad w miarę dostępnych warunków lepiej ugotować samodzielnie - o tej porze roku działają głównie premium miejscówki. Jeżeli partnerkę najdzie ochota na gofera - wciąż jest to wykonalne po udaniu się do większego skupiska gastronomicznego typu promenada w Międzyzdrojach.
Jakieś wady tego przedsięwzięcia?
Bez samochodu może się okazać niewykonalne. Szczególnie gdy wybierzemy miejscowość do której nie dojedziemy z Krakowa pociągiem. Zresztą nawet wtedy może być trudno swobodnie się przemieszczać - liczba lokalnych połączeń autobusowych czy dostępnych taksówek jest znacząco niższa niż w sezonie letnim. Także z uwagi na wciąż krótki dzień, samochodem będzie znacznie wygodniej, bardziej elastycznie i przytulnie.
Dla kogo?
Bałtyk zimą oferuje fantastyczne warunki by spędzić czas poza miastem, na świeżym powietrzu, z dala od tłumów. Znudziły cię już górskie wędrówki w stonodze z ludzi na szlaku poprzedzone walką o zaparkowanie auta? Masz ochotę spędzić wolny czas na luzie, bez ciśnienia na budzące respekt liczby na Stravie? Wtedy polskie morze zimą będzie w tej dyscyplinie koniem równie czarnym co kłoda wyrzucona przez sztorm na plażę.





Zima dłuższy dzień nad Bałtykiem niż w Krakowie? To pewnie za kołem podbiegunowym północnym to dzień polarny mamy zima xd Albo pomyliłeś Bałtyk z Adriatykiem.
OdpowiedzUsuńWciąż czekamy na Rezydent Bagna Podcast
OdpowiedzUsuń