Po 2 miesiącach od zakupu i 500 przejechanych kilometrach stwierdziłem, że mojemu nowemu dwukołowemu nabytkowi należy się drobna recenzja. Nawet i dla samego siebie - jako pamiątka z wczesnego etapu posiadania. To już mój trzeci Kross i podobnie jak pozostałe dwa, zostanie ze mną na długo.
Od przynajmniej wiosny 2023 chodził za mną rower typu fitness. Wprawdzie nie był mi szczególnie potrzebny, lecz po 13 latach użytkowania na co dzień poddanego wielu modyfikacjom MTB z kołami 26" czułem już znużenie przedmiotem i nosiło mnie by kupić coś nowego. Niekoniecznie nówkę ze sklepu, ale po prostu coś innego. Na ten moment przyszło czekać ponad rok czasu i dokładnie w moje urodziny stałem się posiadaczem Krossa Pulso 1.0 z roku modelowego 2019.
Jako że nie jest to blog rowerowy, nie ma sensu wklejać specyfikacji którą chętni mogą przejrzeć sobie tutaj.
Podam jednak kilka liczb, które większości czytelników coś powiedzą o tym sprzęcie;
- Rama: 19"
- Koła: 28"
- Liczba biegów: 24 (3x8)
- Waga: 11,5 kg
Coś ty za jeden?
Czym właściwie jest rower typu fitness? Zasadniczo jest to szosa z prostą kierownicą w miejsce baranka i zwykłymi manetkami typu MTB zamiast klamko-manetek stosowanych w kierownicy typu baranek. Jakie niesie to ze sobą zmiany względem roweru szosowego?
Przede wszystkim - wygodniejszą pozycję i lepszą widoczność. Nie trzeba się tak mocno pochylać jak na baranku, co było dla mnie kluczowe. Po drugie - znacznie niższa cena. Klamko-manetki to jeden z najdroższych szosowych komponentów, w dodatku podatne na uszkodzenia w razie przewrócenia się roweru - lub człowieka na rowerze. Zwykłe manetki występują osobno - rozdzielają zmianę biegów od hamowania i nie wystają tak mocno z obrysu kierownicy jak szosowe zintegrowane.
Przystojniak
Mało kto zaprzeczy, że rower kupuje się oczami. Nie inaczej było w tym przypadku - przepyszna kolorystyka i spójność stylistyki totalnie mnie kupiły. Błyszczący czarny lakier i liczne akcenty w kolorze zieleni odblaskowej tworzą bardzo zgrany duet. Rama jest narysowana lekko, a całość nie wygląda budżetowo - mimo braku tarczówek czy fikuśnych dodatków. Pulso wygląda na szybki rower nawet gdy stoi i zdecydowanie jest fotogeniczny. Nieobecne są tu zgrzyty wizualne jak srebrne ramiona korby do czarnej ramy albo durne oszczędności jak tanie okrągłe chwyty zamiast ergonomicznych. Tak wyglądało Pulso 1.0 z roku 2018 i jego prezencja była lekko rozczarowująca. Na szczęście designerzy opamiętali się projektując następcę.
Lista opcji
Mój egzemplarz został przez pierwotnego właściciela doposażony w rogi do kierownicy PRO Anatomic Ergo i dwa koszyki na bidon z palety akcesoriów Kross. Oba dodatki dobrano ze smakiem i korespondują kolorystycznie z całością w taki sposób, że nawet najbardziej wybredni nie będą mieli się do czego przypierdolić. Rogi dają możliwość zmiany ułożenia rąk, a na prostej kierownicy jest mnóstwo miejsca. Zmieścił się dzwonek, licznik, mocna lampka i na upartego jeszcze by coś upchnął.
Jak to jeździ?
Oj szybko! Czuć różnicę wobec crossowego Evado, również na kołach 28". Dokładniej o 2 kg mniej i sztywny widelec. Pulso znakomicie przyspiesza - zachwyca lekkość rozpędzania i minimalny wysiłek potrzebny do trzymania 25 km/h. Osobiście najlepiej mi się jedzie z prędkością przelotową typu 27-28 km/h, gdy mam wpięte 2-kę z przodu, 5-kę z tyłu i wciąż zostaje zapas, by w razie potrzeby pojechać szybciej. Największą, trzecią tarczę z przodu używam właściwie tylko na zjazdach. Cieszy doskonała precyzja prowadzenia i jego niehisteryczna czułość dzięki prostej kierownicy. Bez zarzutu są również hamulce - mimo że to zwykłe V-brake, dają wystarczającą siłę hamowania. Rolę grać tutaj może waga jeźdźca - w tym przypadku niecałe 70 kg.
W porównaniu z crossowym Evado, Pulso jest odczuwalnie krótsze i bardziej zwinne - mimo teoretycznie tej samej wielkości ramy. W mieście jest bardziej poręczny, łatwiej się nim zawraca. Rower zachęca do szybszej jazdy - można nim poszaleć, ale również czerpać sporo radości przy niższych prędkościach. Taki rowerowy odpowiednik Toyoty GT86, która pójdzie bokiem i przy 40 km/h.
Twarda sztuka
Póki co sypie się sam cukier, zatem pora zapytać - czy Pulso ma jakieś wady? Największym problemem który wytyka się fitnessom w testach i poradnikach, jest ich ogólna twardość. Wynika to z zastosowania aluminiowego widelca, który nie amortyzuje żadnych drgań (w odróżnieniu od droższego karbonowego). Tak, zgadza się - jest ogólnie twardo, ale byłem tego świadom. Pulso nie udaje, że jest uniwersalny - jego żywioł to asfalt. Przejedzie się nim również po szutrze, ale powoli i ze świadomością, że na każdym większym kamieniu będzie trzęsło wchoooy.
Można nieco to zniwelować dostosowując ciśnienie w oponach. Fabryczne opony Schwalbe Kojak są dość szerokie - mają aż 1,35", dzięki którym 4 bary otwierające dopuszczalny zakres wystarczają zupełnie do jazdy, bez negatywnego wpływu na osiągi.
5 barów to już odczuwalne straty na komforcie, a maksymalnych 6,5 nawet nie chcę sobie wyobrażać.
Jedno trzeba mieć na uwadze- fitness nie jest grand tourerem. Raz - w założeniach nigdy nie miał nim być, dwa - w mojej kolekcji jest nim i będzie Evado. Kross Pulso to bardziej medium tourer - idealny dla niego dystans to 50 km lub 3h jazdy. Żwawa przejażdżka latem po pracy lub nieduża trasa w najcieplejsze godziny słonecznego jesiennego dnia. Sprawdzi się też na dojazdy do pracy, lecz z racji slicków, raczej suchą porą roku.
Jeżdżąca zagadka
Inną wadą, choć bardziej ciekawostką, jest od groma tłumaczenia postronnym. Podjedziesz fitnessem do losowej grupy ludzi na rowerach i nikt nie wie co to jest. Szosowa rama w pakiecie z prostą kierownicą powoduje u ludzi critical error. Większość z rozpędu stwierdza że to gravel, mimo że fitness jest czymś dokładnie odwrotnym. Ot skrót myślowy - przecież jak chłop kupił rower w 2024, to musi być gravel (xD). No tak - innych nie ma, inne nie jadą. A to przecież całkowite przeciwieństwo graveli. Rower tani, prosty i niemodny.
Ślepa uliczka
I tym sposobem doszliśmy do najsmutniejszego akapitu. Nie da się już kupić nowego Krossa Pulso. Ani innego fitnessa w dobrych pieniądzach. Od początku istnienia była to nisza, która szybko została zasypana w okolicach 2021 przez gravele, wlewające się na rynek drzwiami, oknami i kominem. Dlatego niejako zostałem zmuszony do zakupu egzemplarza używanego - czego nie żałuję.
Na logikę nie idzie zrozumieć dlaczego fitnessy się nie przyjęły. Szybkość szosy bez jej drogich komponentów. Lepsza widoczność pomagająca w mieście. Niska waga i koszty eksploatacji, prostota konstrukcji i atrakcyjne ceny. Jak atrakcyjne? W momencie wejścia do sprzedaży, Pulso 1.0 z roku modelowego 2019 kosztowało między 1999 a 2199 zł. Dziś, 5 lat i 40% inflacji później, jest to cena śmieszna, wręcz z kategorii "czy na pewno chodzi o nowy sprzęt?" Za swój egzemplarz w stanie 9,5/10 i wspomnianymi dodatkami zapłaciłem 1500 zł.
Przyczyny katastrofy
Coś jednak zawiodło i mam przeczucie, że w praktyce ciężko było o klienta, którego interesują osiągi zbliżone do roweru szosowego, ale bardziej zależy mu na dobrej cenie niż szosiarskiej otoczce - notabene, mocno tracącej popularność pod koniec 2010s. Oraz jej najważniejszym trademarku, tj. baranku, który ma odróżniać cię od pospólstwa.
A może problem tkwił w tym, że celowano w świadomego odbiorcę, który samodzielnie przejrzał co jest dostępne na rynku i wiedział czego chce? Klienta którego dziś prawie już nie ma - w 2020s ludzie kierują się polecajkami znajomych, modnymi aktualnie markami czy rolkami z Instagrama - a nie własnymi potrzebami. Ewentualnie idą do sklepu i biorą co im handlowiec nawinie na uszy.
A co jeśli przeszkodą o dziwo była właśnie cena? Czyżby fitnessy były zbyt tanie, by klienci uwierzyli że są dobre? Szczególnie w czasach, kiedy coraz mniej liczyło się żeby kupić właściwie dopasowany do swych potrzeb sprzęt, a coraz bardziej aby wydać 6499 zł na rower z brązowymi bokami opon.
No trudno
Tego się już nie dowiem. Zostaje mi cieszyć się dobrym sprzętem pozyskanym w śmiesznej cenie. Pulso trafił w moje ręce z przebiegiem poniżej 1000 km. W 2 miesiące przejechałem ponad 500 i mam zamiar sukcesywnie nawijać kolejne, sunąc po dobrych asfaltach w słoneczne dni.






Brak komentarzy:
Prześlij komentarz